






28 maja. „Kiedy w maju wiatr z północy, ma się u nas zimno w nocy”. Wiatr duje już od kilku dni na tyle solidnie, że wczorajszy deszcz padał niemal poziomo i chociaż wcale nie wieje z północy, tylko z zachodu, to i tak spowodował znaczne obniżenie temperatury. A było już tak przyjemnie…
Ponieważ od czasu do czasu grzmi, warto odnotować też ludowe spostrzeżenie: „Jak burze w maju częste, to snopki w żniwach gęste”.
Wczorajsze zabawy słońca z deszczem rozciągnęły nad naszym miastem pięknie wybarwioną, podwójną tęczę. O takim dwukrotnym odbiciu mówi się „tęcza drugiego rzędu”. Jest zawsze jaśniejsza od matecznej i ma kolory ułożone w odwrotnej kolejności. Wywołany kontrastem między nimi ciemny pas nieba nazywany jest „pasem Aleksandra” (od imienia żyjącego na przełomie II i III w. filozofa greckiego, który pierwszy opisał to zjawisko). Osiem lat temu holenderskiemu naukowcowi udało się sfotografować tęczę piątego rzędu i podobno wcale nie jest to ostatnie słowo Matki Natury. W laboratoriach zaobserwowano nawet jedenastokrotne odbicie w kropli wody.
Czasami można usłyszeć, jak ktoś na widok tego zjawiska szepce „Tęczo, tęczo, nie pij wody, bo narobisz ludziom szkody”. Okazuje się, że nie tylko w folklorze polskim czy francuskim (w ogóle europejskim), ale także na innych kontynentach tęcza bywała niegdyś postrzegana jako ogromny wąż wypijający wodę z morza, a potem wypluwający ją na ziemię w postaci ulewy, burzy, gradobicia. Pozostałością tego jest też powiedzenie „Tęcza rano jak marzenie, to z niebios ostrzeżenie”.
Według Aborygenów, z tegoż tęczowego węża narodził się świat.
Jeszcze wcześniej tęcza symbolizowała więź między niebem a ziemią, bogami a ludźmi. Wyobrażano sobie, że istnieje jej symetryczny (niewidzialny) odpowiednik w wodach podziemnych, stanowiący całość z wielobarwnym półkolem na niebie. Razem tworzyły koło będące Jajem Świata.
W mitologii greckiej tęczę tworzyła boska posłanka Iris (dziś nazwalibyśmy ją listonoszką z Olimpu), w hinduizmie była łukiem Indry, z którego bóg ten wypuszczał strzały deszczu i błyskawic, w buddyzmie – siedmiobarwnymi schodami, którymi Budda zszedł na ziemię. W mitologii skandynawskiej z kolei – jako Bifrost – łączyła Ásgard (świat bogów) z Midgardem (światem ludzi), a w mitologii irlandzkiej – skrzaty zwane leprechaunami, zdobyte przez siebie kosztowności chowały „po drugiej stronie tęczy”, czyli w niedostępnych miejscach. Chociaż z oddali wyraźnie widzi się miejsca, w których tęcza łączy się z ziemią, znalezienie jej końca jest nieosiągalne, dlatego irlandzko-angielskie przysłowie mówi: „Idź na koniec tęczy, a znajdziesz garniec pieniędzy” (tych, które wcześniej ukrył tam któryś z leprechaunów).
W naszej, słowiańskiej mitologii z kolei istnieli obdarzeni mocą kontrolowania pogody płanetnicy. Płanetnikiem stawał się mężczyzna wciągnięty przez tęczę po to, by walczyć z burzowymi i gradowymi chmurami. Czasami zstępował na ziemię, żeby ostrzec ludzi przed nadchodzącą nawałnicą. Jego przychylność zyskiwało się rzucaniem na wiatr garści mąki.
O tęczy można rozprawiać jeszcze bardzo długo, bo fascynowała ludzkość dosłownie od zawsze, ja jednak porzucam temat (na wszelki wypadek trzymając na podorędziu antynawałnicową porcję mąki). Na zakończenie wspomnę tylko, że wśród rozlicznych świąt przypisanych dzisiejszej dacie są dwa całkowicie przeciwstawne. Jedno to Światowy Dzień Hamburgera (dla wielbicieli fasfoodów), a drugie, to obchodzony od 2011 r. Światowy Dzień Głodu (dla zwiększenia naszej świadomości o chronicznym głodzie dotykającym ponad 820 mln ludzi na świecie).
Jest jeszcze Światowy Dzień Zabawy, więc po prostu dobrej zabawy życzę, bez względu na zaokienną aurę. Jeżeli nie uda się spędzać czasu na jakichś grach i zabawach na wolnym powietrzu, to zawsze można wyciągnąć ulubione planszówki.
Tekst i foto Maria Gonta
« | czerwiec 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | |||
5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 |