
10 sierpnia. Nasi przodkowie mawiali „Na święty Wawrzyniec lata wnet koniec”, jednak nie martwmy się na zapas. Pogoda dziś piękna i to jest w tej chwili najważniejsze.
Św. Wawrzyniec – patron dzisiejszego dnia, a także żniwiarzy, pszczelarzy i wszystkich osób narażonych na poparzenie (strażaków, piekarzy, kucharzy, wydmuchiwaczy szkła i prasowaczek, które w dawnych czasach napełniały żelazka żarem) – był bardzo popularny w wiejskich obrzędach i wierzeniach. Poświęcono mu także wiele przysłów i legend. Według jednej z nich, święty w każdy piątek schodzi z nieba do czyśćca i wyciąga stamtąd jedną duszę. W wielu krajach błogosławiony jest dziś i rozdawany biednym „chleb św. Wawrzyńca”.
Świętego traktowano jako pogodowego prognostę (ze szczególnym wskazaniem na jesienną aurę):
„Wawrzyniec pokazuje, jaka jesień następuje”,
„Wawrzon gdy z pogodą chadza, piękną jesień zapowiada”,
„Jaki Wawrzyniec, taki podzimiec” (późna jesień, początek zimy),
„Gdy na Wawrzyńca słota trzyma, do Gromnic lekka zima”.
W przepowiedniach pogodowych często wiązano go ze św. Bartłomiejem (28 VIII):
„Gdy Wawrzyniec i Bartłomiej pogodą dopisują, piękną jesień obiecują”,
„Jeśli dzień świętego Wawrzyńca i świętego Bartłomieja piękne są, spodziewaj się pięknej jesieni”,
„Święty Wawrzyniec i święty Bartłomiej jeśli pogody przynoszą, jesień pogodną i niezbyt chłodną ludziom na ten rok uproszą”.
W kalendarzach rolniczych traktowano go jako pierwszego z „jesiennych braci” stąd w przysłowiach mnóstwo nawiązań do zbiorów, kończących się żniw i orki pod oziminy:
„Na święty Wawrzyniec będzie wnet ze żniwem koniec”,
„Na święty Wawrzyniec ostatni z pól wieniec”,
„Na święty Wawrzyniec, czas orać ozimiec”,
„Na święty Wawrzyniec przez pole gościniec” (zboża sprzątnięte, można jeździć choćby środkiem),
„Na świętego Wawrzyna już śpieszą do młyna”.
Pył suchej ziemi unoszący się nad polami podczas żniwowania, uważano za zapowiedź dużych zbiorów:
„Jak Wawrzyniec burzy, to się za bronami kurzy”,
„Kiedy się za broną kurzy, to się i za kosą burzy”
„Kiedy się za broną kurzy, będzie urodzaj duży”.
Jeżeli pojawiały się trudności we właściwym spulchnieniu ziemi, przytaczano przysłowie „Nie pomoże brona, kiedy rola zaperzona”.
Z pięknej pogody najbardziej cieszyli się winogrodnicy, bo gwarantowała im obfite winobranie. W sadach pracowity święty też nie próżnował („Święty Wawrzyniec daje śliwkom rumieniec”). Poza tym „Święty Wawrzyniec uwija też z orzechów wieniec” oraz „Gdy na Wawrzyńca orzechy obrodzą, to w zimie mrozy dogodzą” (pojęcia nie mam jak w tym roku z orzechowym urodzajem).
Na południu Polski, gdzie Wawrzyńca uważa się za patrona pszczelarzy, w dniu jego święta obowiązkowe było święcenie miodu, zaklinane minimodlitwą: „Przez przyczynę Wawrzyńca męczennika chroń Boże pszczółki od szkodnika”. Później obdzielano nim rodzinę, przyjaciół, a nawet chodzących w tym dniu po prośbie żebraków. Tam też można usłyszeć przysłowie „Po świętym Wawrzyńcu nie bierz pszczół i na gościńcu”. Tak się składa, że przebywam akurat na południu naszego kraju, więc zdjęcie dziś pszczółkowe.
W Beskidzie Żywieckim odnotowano zwyczaj palenia ognisk w wigilię św. Wawrzyńca. Mówiono, że to na pamiątkę jego męczeńskiej śmierci. Chłopcy już kilka dni wcześniej budowali okazałe stosy, ustawiając je na wyższych wzniesieniach. Chodziło o to, by dymy z ogni, nazywanych „hołdami”, spotykały się w dolinach. Przy płonących stosach trwały zabawy i śpiewy. Dziewczęta „nabierały ogień” do wydrążonych w środku i napełnionych żywicą świerkowych szyszek i biegały z nim po zboczach.
Kwitnąca już pięknie złotymi kiśćmi nawłoć nazywana jest „zielem św. Wawrzyńca” (ma właściwości lecznicze: działa ściągająco, przeciwzapalnie, uszczelniająco na naczynia krwionośne, moczopędnie i przeciwzakrzepowo). No i nie można zapomnieć o Perseidach. W sprzyjających okolicznościach (czytaj: kiedy nie ma chmur) już można obserwować roje „spadających gwiazd”. W ludowości nazywane są „łzami świętego Wawrzyńca”.
Wawrzyniec należy do grona najbardziej zapracowanych świętych – oprócz wymienionych na początku, jest też patronem bibliotek, księgarzy, studentów, karczmarzy i hotelarzy oraz ubogich, a jako ciekawostkę dodam, że na Sycylii przykładano kiedyś na oparzenia obrazek z jego wizerunkiem.
Oczywiście, nie można zapominać, że obchodzimy dziś Dzień Przewodników i Ratowników Górskich, którymi również opiekuje się nasz dzisiejszy bohater. 10 sierpnia to jednak czas wzmożonego ruchu turystycznego, więc świętowanie mają mocno utrudnione.
Tekst i foto Maria Gonta