
Znany w Gorzowie lekarz ortopeda
Ireneusz Czerniec, który pracuje również w Zespole Ratownictwa Medycznego w Międzyrzeczu, przekazał swój apel o zmianę sytuacji na SOR w Wielospecjalistycznym Szpitali Wojewódzkim w Gorzowie.
Jak pisze dr Czerniec, apel jest emocjonalny, bo sytuacje, z jakimi się spotyka w WSzW, nie zgadzają się z jego wartościami. Trzeba dodać, że sam pracował w gorzowskim szpitalu nie tylko w przychodni ortopedycznej, ale też w ambulatorium chirurgicznym SOR i pamięta, kiedy na dyżurze z personelem przyjmował 98 osób w ciągu doby.
„Gdzie te czasy?” – pyta i dodaje: „Nie mówię, że było to rozsądne. Tego wymaga specyfika tego oddziału.”
O co poszło tym razem? Co zbulwersowało lekarza, że zdecydował się opublikować swój post?
„Jako lekarz ZRM Międzyrzecz przywiozłem pacjentkę w stanie ciężkim (udar) do szpitala wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. Niestety, czekając na przyjęcie, spędzamy więcej czasu pod szpitalem, niż „obrabiając” i przywożąc pacjenta z terenu 30 km. Piszę, ponieważ szpital PR-owo walczy o kardiochirurgię. Po co? Jak nie przyjmie pacjenta w stanie nagłym? Ratowanie życia to czas, a nie oddziały, łóżka i wizerunek. Przestałem jeździć w Zespole Ratownictwa Medycznego Gorzów, ażeby nie spotykać się z takimi sytuacjami. Niestety, powtarzają się nagminnie.”
Sytuacja, o której emocjonalnie wspomina lekarz, znana jest wielu pacjentom gorzowskiego SOR-u. Niestety, bardzo często pojawiają się głosy krytyki i żalu, że działanie tego oddziału jest jego zaprzeczeniem. Szpitalny Oddział Ratunkowy, jak sama nazwa wskazuje, powinien udzielać natychmiastowej pomocy osobom, których życie jest zagrożone. Z pewnością nie wszystkie pojawiające się w tym miejscu wymagają takiej pomocy, ale wziąwszy pod uwagę opisaną sytuację udaru – gdy tak wiele mówi się w tym przypadku o złotej godzinie, ba! o każdej mijającej minucie – niedopuszczalnym wydaje się dwugodzinne oczekiwanie zespołu ratownictwa z pacjentką, która została przywieziona karetką.
Jak podaje Ireneusz Czerniec, aktualnie powiat Międzyrzecz pozbawiony jest karetki specjalistycznej, stąd tym bardziej udzielenie pomocy powinno nastąpić niezwłocznie, niestety, zdarzyło się dopiero po kilkukrotnych monitach dyspozytora głównego. A tak wyglądał czas udzielenia pacjentce pomocy:
„Przekazanie zlecenia do ZRM (kod 1): 10:19:15
Czas wyjazdu ZRM: 10:19:46
Czas przybycia na miejsce zdarzenia: 10:37:12 (25km) po wioskach
Czas przekazania szpitalowi: 12:28:49”.
I tu nie ma z czym polemizować. To nie zwykły Kowalski pojechał z bólem palca, który odczuwał od tygodnia, a nagle w jakiś wolny weekend mu spuchł i Kowalski boi się, czy nie wdała się gangrena. To nie pracownik korporacji, który czuje, że codziennie boli go głowa, ale nie idzie do lekarza podstawowej opieki medycznej, lekceważy swój stan i potem w weekend czeka na SOR-ze na udzielenie pomocy – jego zdaniem – zbyt długo. To pacjentka przywieziona karetką, wymagająca natychmiastowej pomocy, na którą czekała prawie dwie godziny.
Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, dlatego rozgoryczony i sfrustrowany sytuacją Ireneusz Czerniec zwrócił się z prośbą o publikację jego postu, by pobudzić dyskusję społeczną czy zorganizować otwartą konferencję prasową.
Nie będę przytaczać komentarzy, jakie pojawiły się na portalu społecznościowym, nie będę zaogniać sytuacji, bo opinie są w większości negatywne, chcę zwrócić uwagę na to, z czym dziś coraz rzadziej mamy do czynienia. To empatia, z jaką lekarz próbuje walczyć o poprawę sytuacji nie dla siebie, ale dla tych, o których życie jest odpowiedzialny. „Nie wrzucam wszystkiego do jednego worka. Nie wypowiadam się o oddziałach, które robią kawał dobrej roboty. Po raz kolejny kłania się organizacja SOR Gorzów Wlkp.” – podkreśla Ireneusz Czerniec. A ponieważ nie jest to jedyny taki głos, choć póki co jedyny lekarza, sądzę, że zarząd Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie powinien wreszcie coś zrobić, by przerwać złe opinie o tym miejscu. Ja wiem, że brakuje lekarzy, ja wiem, że nie wszyscy powinni na SOR trafić, ale niedopuszczalne są sytuacje takie, jak opisana.
Nie wyobrażam sobie, żeby szpital zorganizował otwartą konferencję, bo wystarczająco dużo skarg można wyczytać na portalach społecznościowych, ale nie wyobrażam sobie, by do podobnych sytuacji znów dochodziło. Wszelkie systemy wprowadzane w gorzowskim szpitalu miały pomóc i przyspieszyć udzielanie pomocy chorym, niestety, nie tylko tu się nie sprawdzają. Trochę to słabo wygląda wobec kampanii „Tu chodzi o Twoje życie”. Może trzeba podobnego zaangażowania w poprawę działalności gorzowskiego SOR-u?
Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na głos ze strony zarządu szpitala i oby nie był to tylko głos grożący lekarzowi, że zachował się nieprofesjonalnie, że może sam ma coś za uszami. Nie. Bo za wiele uwag krytycznych krąży wokół gorzowskiego SOR-u i nie ma takiej możliwości, by wszystkie były wyssane z palca. Osobiście proszę o skupienie się na problemie i wskazanie, co da się zrobić, by głosy na temat tego newralgicznego w szpitalu miejsca były tylko pozytywne, bo o to nam wszystkim chodzi.
Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca
foto Pixabay
Petycja
Szanowny Panie Prezydencie,
powstała petycja dotycząca likwidacji podziemnego przejścia dla pieszych przez ulicę Piłsudskiego. Ja chciałabym się przyłączyć do tej inicjatywy, ...
<czytaj dalej>