Niewielu ludzi budzi tak żywe emocje, co siostra
Michaela Rak. Kochają ją gorzowianie, choć nie mieszka tu już od ponad dekady. Kiedy jednak pojawia się wieść, że ma zjechać do naszego miasta, pewne jest, że wielu będzie chciało ją zobaczyć.
Tak też było w pierwszy piątek czerwca, gdy zaplanowałam wernisaż moich zdjęć zrobionych w Hospicjum bł. Michała Sopoćki w Wilnie podczas „misyjnego” pobytu tam z dziewięcioosobową grupą znajomych.
Siostra Michaela Rak, choć miała być w Gorzowie już w czwartek, zboczyła z trasy i pojechała jeszcze do Radomia, żeby – jak mówi o swoich licznych wyjazdach – żebrać na hospicjum dla dzieci. Od minionego roku buduje je obok działającego dla dorosłych i robi wszystko, by zadanie zakończyć jeszcze w grudniu. W tej chwili brakuje ok. 400 tys. euro. By zadaniu podołać, w pomoc włączyła się Fundacja Aniołów Miłosierdzia z akcją Most do Nieba (wszystkie działania można śledzić tu:
https://mostdonieba.pl/campaigns/pierwsze-hospicjum-dla-dzieci/).
Kiedy w piątkowe popołudnie Michaela Rak pojawiła się na Wełnianym Rynku, wiele osób witało ją serdecznie. Wiele osób przybyło na wernisaż i spotkanie, ale byli i tacy, którzy z uwagi na inne zobowiązania i plany przyjechali, by choć przez chwilę poczuć obecność kobiety, która od lat uczy nas, jak z czułością podchodzić do drugiego człowieka, szczególnie słabego, nieuleczalnie chorego, jak traktować i kochać bliźniego, jak siebie samego.
Lokal Cafe Dziki Bluszcz szybko zapełnił się gośćmi. Wielu z nich stało na ulicy, a mimo to było rodzinnie. Wszyscy znali s. Michaelę, choć może ona nie każdego umiała rozpoznać. Ale tak w rodzinie jest, że po długim niewidzeniu zacierają się obrazy w pamięci, no i dochodzą nowi członkowie rodziny. Mimo tej ciasnoty było nam radośnie i serdecznie.

Trzeba odnotować, że miasto Gorzów reprezentował rzecznik prasowy
Wiesław Ciepiela, a radnych
Marta Bejnar-Bejnarowicz; choć na chwilę przybiegł dyr. Teatru im. J. Osterwy
Jan Tomaszewicz, a dyr. Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej
Sławomir Szenwald przyprowadził grupę studentów z Niemiec, którzy wizytowali m.in. Dom Pomocy Społecznej. Odwiedził nas też Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska
Józef Kruczkowski, przewodniczący Rady Nadzorczej firmy Gotech
Stefan Piosik,
Tadeusz Pintal z firmy Żelazny, który „ukwiecił stopy” Michaeli Rak w Jazz Clubie Pod Filarami czy
Jerzy Gąsiorek, którego anioły wiszą w salach wileńskiego hospicjum. W większości były też media. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich, ale na zdjęciach zobaczycie, że było nas naprawdę wielu i symbolicznie weszliśmy na Most do Nieba, bo każdy kto pojawił się na wernisażu, wziął sobie do serca jego tytuł - „…jak siebie samego…” - każdy więc dołożył cząstkę siebie do budowy pierwszego hospicjum dla dzieci, ofiarowując datek czy pomoc w przygotowaniu spotkania.
Myliłby się ten, kto by pomyślał, że po otwarciu wystawy niewiele osób przyjdzie Pod Filary. Nie. I tam miejsca były zajęte do ostatniego. W części barowej uwijały się wolontariuszki z kierownik OPS w Santoku
Anitą Łukowiak,
Honoratą Maciejewicz, jej córką
Zuzią i koleżanką córki
Amelką, a na filarowej scenie działo się niemal do 20.00.
Najpierw obejrzeliśmy reportaż
Jakuba Dreczki „Siostra Michaela spełnia marzenia” (zobacz tu:
https://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/siostra-michaela-spelnia-marzenia-oficjalna-strona-programu-uwaga-tvn,258166.html).
Między wywiadem poprowadzonym z siostrą przez dziennikarkę Radia Plus
Agnieszkę Kopaczyńską-Moskaluk (do programu Kobieca strona świata) oraz moją rozmową, aktorka Teatru i. J. Osterwy
Anna Łaniewska oraz dyr. kina Helios
Monika Kowalska zaśpiewały cztery piosenki z fortepianowym akompaniamentem
Andrzeja Bena.
Siostra wspominała czasy gorzowskie, ale też tłumaczyła, na czym polega jej obecna praca tam na Litwie, jak rozmawia z ludźmi, których dzieli właściwie wszystko, począwszy od pochodzenia, przez urodzenie, po światopogląd i wiarę, a którzy trafiają do hospicjum w Wilnie. Każda wspomniana przez Michaelę Rak historia otwierała nas na jeszcze większe zrozumienie, tolerancję i szacunek do drugiego człowieka.
Nie da się przekazać tego, co czuliśmy w czasie spotkania. Ale da się przekazać podziękowania. Siostra przypomniała, że wyjeżdżając, oddaliła się od Gorzowa, ale tylko fizycznie. Nigdy nie zostawiła tych, których kocha, - Duchowo, w modlitwie, w łączności wszystko pozostało. I Gorzów pozostał w misji hospicyjnej, bo kiedy przyszły pierwsze wyzwania, mogłam na gorzowian liczyć. A dzisiaj mogę powiedzieć: Kochani, za wszystko dziękuję – powtarzała wielokrotnie.
Wieczór zakończył się przekazaniem siostrze sukni na ewentualną potrzebę nagłego ślubu w hospicjum – takie zdarzały się już kilkakrotnie – oraz odśpiewaniem piosenki mojego autorstwa, symbolicznie zatytułowanej „Most do Nieba”.
Siostra wyjechała z Gorzowa następnego dnia. Zdążyła jeszcze być w sobotę rano w Hospicjum im. św. Kamila, potem odwiedzić groby swoich bliskich i znów popędziła na wschód, zahaczając o kolejne miejsca, w których ludzie chcą stanąć na Moście do Nieba i pomóc w budowie hospicjum dla dzieci.
Myślę, że zdarzyło się nam coś ważnego, więc raz jeszcze dziękuję każdemu, kto miał w tym wydarzeniu swój udział. Chciałabym każdego wymienić z imienia i nazwiska, ale pewnie mi się nie uda. Tak więc, dziękuję Urzędowi Miasta za wsparcie w realizacji wystawy; Cafe Dziki Bluszcz i
Małgorzacie Jakubowskiej za decyzję o jej powieszeniu;
Gustawowi Nawrockiemu za oprawienie zdjęć; Jazz Clubowi Pod Filarami z
Bogusławem Dziekańskim oraz
Barbarą Browarną,
Wojtkiem Karnatem,
Ryszardem Matlęgiewiczem i
Jackiem Walczakiem za gościnę i pomoc w przygotowaniu wieczoru; Ani Łaniewskiej, Monice Kowalskiej i Andrzejowi Benowi za podniesienie spotkania do rangi wydarzenia artystycznego; wolontariuszkom: Anicie Łukowiak, Honoracie Maciejewicz, Zuzi i Amelce za obsługę; Sushi Go z
Wiolettą Bohusz za wykwintne doznania podniebienne, a za słodkie - autorkom ciast:
Agnieszce Waraksie, Honoracie Maciejewicz, Grażynie Nawrockiej, Alicji Łakomiec i
Jadwidze Teresie Żurawskiej. Dziękuję za finansowe datki na rzecz hospicjum przekazane mi wcześniej przez:
Barbarę Olszewską z Bydgoszczy,
Jerzego Synowca, Honoratę i Zbigniewa Broniowskich, Ewę Czyżewską, panią
Alinkę. Dziękuję
Michałowi Kapuścińskiemu i
Kazimierzowi Ligockiemu za zdjęcia z wernisażu i spotkania. Wreszcie dziękuję moim znajomym, dzięki którym odbyła się misyjna podróż do Wilna i jej ciąg dalszy w postaci wystawy i spotkania, czyli:
Zofii Bilińskiej, Marii Goncie, Halinie Motyce, Łucji Ornat, Barbarze Schroeder, Jolancie Michalak-Stąpale i
Ryszardowi Stąpale oraz Jadwidze Teresie Żurawskiej. Dziękuję również każdej osobie, która pojawiła się na piątkowym wydarzeniu. Pokazaliśmy, że jesteśmy ludźmi o otwartych sercach.
PS
Wystawę w Cafe Dziki Bluszcz można oglądać do 28 czerwca.
Dodatkowe zdjęcia w galerii eGo FOTO: http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2019-06-10_stanelismy_na_moscie_do_nieba_br_,
Hanna Kaup
redaktor naczelna/wdawca
foto Kaizmierz Ligocki - z Cafe Dziki Bluszcz
Michał Kapuściński - z Jazz Clubu Pod Filarami
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć