






14XII2020.
12 lipca 2009 r. Piotr Machalica wystąpił na Scenie Letniej Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie. Koncert tego aktora zgromadził około tysiąca widzów. Choć artysta skończył śpiewać ok. 22.00 i zaraz wyjeżdżał, zgodził się jeszcze na rozmowę ze mną.
Mówiliśmy m.in.: o teatrze, o poezji, o tabloidach i o szczęściu. Przypominam tę rozmowę, w czasie której Piotr Machalica przesiadał się często z krzesłem, szukając odpowiedniego miejsca i wreszcie zapytał:
- Pani chyba nie pali?
- Nie palę – odpowiedziałam.
- No właśnie, bo gdzie nie siądę, to dym leci w pani stronę.
Dziś rano przyszła wiadomość o śmierci Piotra Machalicy. Uznałam, że dobrym wspomnieniem będzie przytoczenie tamtego wywiadu.
JESTEM ZE ZŁYCH ZIÓŁ
O TEATRZE
Powiedział pan, że to był dla pana magiczny koncert. Widziałam, że dla ludzi także. Słuchali z wielką uwagą, uśmiechali się, a potem nagradzali wielkimi brawami. Wygląda na to, że wie pan, czego potrzebują.
- Niestety, nie wiem. Z myślą, co im zaproponować, by chcieli przyjść do teatru, borykam się jako kierownik artystyczny teatru w Częstochowie. W Gorzowie publiczność dopisała, bo miała możliwość wejść na spektakl bez biletów. My też to przerabialiśmy w czasie nocy kulturalnej. Wtedy na ograny spektakl „Trzy siostry” Czechowa o 22.00 mieliśmy nadkomplet, a przedstawienie skończyło się pół godziny po północy. I strasznie się podobało. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak jest. Zgadzam się, ze okazjonalnie można tak robić, ale nie zawsze. Ubolewam, że rozrywka komercyjna pochłonęła gawiedź i nie rozumiem np. dzisiejszych kabaretów. One mnie wcale nie śmieszą. Ludzi jednak tak. Wiem, że czasy się zmieniły, ale teatr powinien wypełniać to, czego nie ma w TV. Tylko dziś nie utrzymuje się teatrów tak, jak w drugiej połowie XX w. Hmm, może jednak zadzieje się coś takiego, że teatr znów będzie elitarny i nawet snobistyczny. Że ludzie będą tu szli, bo tak wypada. Boję się jednak, by całej jego historii i tradycji nie pogrzebać jakąś ustawą mówiącą, że teatr powinien się samofinansować. A przecież tak nie jest nigdzie na świecie.
O WIELKICH
W czasie koncertu śpiewał pan piosenki wielkich – życiowo minionych – Brassensa i Okudżawy. Są jeszcze wielcy żyjący tekściarze?
- Absolutnie. Należy do nich Wojtek (Młynarski – dop. mój HK). Od lat 60. Absolutnie go uwielbiam. Napisał mnóstwo piosenek, wiele z nich znam. Dla mnie to geniusz. Oczywiście, jakoś za to płaci, dlatego byłem szczęśliwy, gdy usłyszałem, że czuje się lepiej, wraca do zdrowia i pisania, o czym wspomniałem w czasie koncertu. Z autorów żyjących cenię także Jana Wołka. To jest to, co kocham. Bo one mówią o fundamentach życia, o których zapominamy, o przyjaźni, miłości, które są poza kasą. Po te wartości warto sięgać, przemyśleć je i zająć się nimi.
O POEZJI I PPA (Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu)
Od lat występuje pan na PPA we Wrocławiu, wykonując piosenkę aktorską. Na ile jest to ważny etap w pana artystycznym życiu?
- Sam do poezji nie mam i nigdy nie miałem ani smykały, ani talentu. Moje śpiewanie jest specyficzne, a w szkole też nie byłem zbyt pilnym uczniem. Ale wiersze Mickiewicza, Słowackiego, Norwida i późniejszych poetów zawsze mnie zajmowały. Zachwycałem się, że są ludzie, którzy potrafią zawrzeć tak fantastyczne, klarowne i czyste myśli w dwóch, trzech strofach. Nigdy bym tego nie potrafił. A PPA to niezwykle ważna część mojego życia, choć nie sądziłem, że tak będzie. Zaczęła się, gdy Magda Umer zaproponowała mi udział w gali jeszcze z Jeremim Przyborą. Potem wiele razy jeździłam tam, spotykałem wspaniałych kolegów i brałem udział w licznych koncertach.
O POKOLENIU
Wydaje się pan bardzo ułożonym człowiekiem, ale chyba nie należy do pokolenia, w którym podstawą była kindersztuba?
- O nie. Jestem z fatalnego pokolenia. Do tego moje dorastanie i wychowanie to niezwykła mieszanka. Wyrosłem w bardzo religijnym domu. Matka wychowywała mnie sama i wyposażyła w to, o czym myślałem, że strasznie mi przeszkadza. Gdy skończyłem 15 lat, zamieszkałem z ojcem, ale tylko na rok. Potem się wyprowadziłem i mieszkałem sam. Doświadczyłem różnych towarzystw i znajomości i jestem zlepkiem tamtego dobrego wychowania. Powiem o sobie Brassensem:
„Ja jestem ze złych ziół
Z takich ziół pół na pół
Co chwastem są w połowie
A w połowie – byle kwiatkiem”
Dzisiejszy koncert graliśmy nie wiem już który raz, ale odczuwam, ze od pewnego momentu czas biegnie zbyt szybko, więc bardzo się identyfikuję z tekstami, które śpiewam, odczuwam je tak, jakby były moje.
O TABLOIDACH
Jeśli się pan identyfikuje, to pewnie też – zgodnie z tym, co pan dziś śpiewał – nie sprzedałby pan siebie do tabloidów.
- Nie, nie sprzedałbym siebie. To jest poza ceną. Ale kiedyś to wszystko strasznie się rozkołysało i do dziś świetnie się ma. W życiu wiele mnie zabolało, ale nie powiem pani o niczym konkretnym. Nie jestem narzekaczem, po latach próbuję to przerobić. Uważam, ze to, co się zadziało, zdarzyło się po coś. Gdyby nie, byłbym innym człowiekiem. I pomyślałem sobie, że ci ludzie muszą też z czegoś żyć, że historia dała im szansę, by na cudzej krzywdzie zrobić kasę, a ja szwendać się po sądach nie mam czasu.
O SZCZĘŚCIU
Wiele pana w życiu zabolało. Jest w nim miejsce na szczęście?
- Absolutnie. Ja jestem w czepku urodzony: 13. w niedzielę, o 9. Rano. I wierzę, ze mam szczęście. Kiedyś mogłem zwyczajnie zabić człowieka na drodze. Co więcej, mogłem zabić człowieka bardzo ważnego w moim życiu. Wtedy powiedziałem sobie: „Boże, nie chciałbym tak”. I samochód, zamiast obrócić się bokiem, pojechał przodem i uniknęliśmy tragedii. O zawodzie aktora też nie marzyłem. Podobał mi się, ale w latach 70. Kiedy pracowałem w teatrze jako froter rzemieślnik, siadałem na ostatnim balkonie i oglądałem próby, No i potem zdawałem do szkoły aktorskiej. Przyjmowali 23, a ja byłem 24. Ale ktoś zrezygnował i się dostałem. Więc jak tu nie mówić o szczęściu? Szczęściem są też dla mnie ludzie, których spotykam: szczególni, niezwykli, wielcy.
Dziękuję.
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |