






To był jeden z piękniejszych koncertów chopinowskich. Niektórzy mówili, że wybrzmiał nawet lepiej niż w filharmonii. Wystarczyło zamknąć oczy, by poczuć się jak w Żelazowej Woli. A to była leśna stanica Hubertówka pod Łośnem. Tam właśnie 15 września 2019 r. po raz dziesiąty wybrzmiała muzyka największego polskiego kompozytora Fryderyka Chopina.
Zaczęło się w 2009 r. gdy pomysł organizacji leśnego koncertu muzyki Fryderyka Chopina postanowił zrealizować prezes Koła Łowieckiego Knieja-Lubociesz Władysław Sobków. W Hubertówce pod Łośnem myśliwi postawili kamień upamiętniający 200. rocznicę urodzin kompozytora i posadzili lipę, która dziś wyrasta ponad stanicę, a koncerty odbywają się tam raz do roku, zwykle w drugą niedzielę września o 15.00, na pamiątkę przejazdu Chopina z Warszawy do Berlina, gdzie dotarł 15 września 1828 r. po pięciu dniach podróży dyliżansem.
Kiedy dziesięć lat temu Władysław Sobków namawiał mnie, bym przyjechała do Hubertówki i napisała coś na temat tego niecodziennego wydarzenia, nie zdawałam sobie sprawy, że wywrze na mnie takie wrażenie. Środek lasu, piękna stanica z kapliczką, kamień i drzewo na pamiątkę wielkiego kompozytora, to nie mogło być zwyczajne. I nigdy nie było. Każdy z koncertów, w których uczestniczyłam, brzmiał wyjątkowo, każdemu też sprzyjała natura, bo pogoda była jak na zamówienie.
Podobnie 15 września w dziesiątą rocznicę. Tyle że teraz zdarzyła się rzecz niecodzienna pod każdym względem. Za przyczyną dyrektora Filharmonii Gorzowskiej Mariusza Wróbla w leśne podłośnieńskie knieje zajechał fortepian. Ten sam, którego melomani słuchali w Gorzowie w czasie letnich Pikników Chopinowskich. I zagrała na nim ta sama solistka, która wystąpiła w jedną z wakacyjnych niedziel 2018 r. Ekaterina Matokh z Białorusi. I zagrała tak, jak pisał rok temu Zygmunt Marek Piechocki: z niezwykłą wrażliwością, wyczuciem formy, muzyczną wyobraźnią i estetyką brzmienia, „doskonale ujarzmiła, oswoiła sobie cyfrowy fortepian. Wydobyła z niego wszystko to, co producent w nim zamieścił, by brzmiał bez mała jak instrument analogowy, ze strunami, pudłem rezonansowym.” I pięknie towarzyszył jej kwintet smyczkowy w składzie: I skrzypce Miłosz Wieliński koncertmistrz orkiestry FG, II skrzypce Paulina Wąsik, altówka Mikołaj Sobolewski, wiolonczela Katarzyna Olejnik i kontrabas Mateusz Rzytka.
Koncert fortepianowy e-moll opus 11. napisany w stylu brillant, czyli – jak mówił przed koncertem od dziewięciu lat prowadzący te wyjątkowe spotkania Z. Marek Piechocki – wirtuozowsko i kantylenowo, a adresatem dedykacji był Fridrich Wilhelm Kalkbrenner, wielka postać europejskiej pianistyki czasów romantyzmu.
I usłyszeliśmy te cudowne dźwięki w atmosferze nadchodzącej jesieni, w rozświetlonej promieniami słońca ciszy lasu, tylko czasami przerywanej przez wpadający wiatr, który jakby przysiadał wśród drzew, by razem z nami wysłuchać koncertu.
A przed kwintetem i solistką zasiadł komplet gości, którzy przyjechali do stanicy autami, rowerami, a nawet przyszli. Gros stanowili gorzowianie, wśród których wielu po raz pierwszy słuchało Chopina w lesie. Między innymi Andrzej Trzaskowski, który napisał: „Kultura poszła w las... Piękna inicjatywa, piękny koncert firmowany przez naszą Filharmonię i Leśników - poprzedzony obszernym słowem wstępnym przez znakomitego szopenistę Marka Piechockiego. Więcej takich koncertów, proszę.”
Na więcej, czyli kolejny 11. koncert musimy poczekać rok, ale wtedy – mam nadzieję – miejsc przy stanicy zabraknie.
Tekst i foto Hanna Kaup
Więcej zdjęć w galerii eGo FOTO:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2019-09-17_chopin_w_podgorzowskim_lesie,
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |