
Bardzo cieszy natychmiastowa reakcja na krytykę. Wczoraj po południu otrzymaliśmy list od czytelnika Błażeja Kowalczyka w sprawie wydziału komunikacji w Starostwie Powiatowym w Gorzowie. Dziś już mamy odpowiedź.
Błażej Kowalczyk przysłał do redakcji eGo list. Oto jego treść:
" W samo poniedziałkowe południe przy okazji spraw zawodowych na Zawarciu, podjechałem do wydziału komunikacji gorzowskiego magistratu wymienić dowód rejestracyjny. Pobrałem bilet i usiadłem wygodnie w przestronnej, oświetlonej (ważna uwaga!) poczekalni. Po zaledwie 15 minutach dźwięk specjalnego dzwonka towarzyszący elektronicznemu wyświetlaczowi powiadomił mnie, że mogę podejść do wskazanego stanowiska. Usiadłem wygodnie na miękkim krzesełku przed panią, która poinformowała mnie, że pomyliłem się, ponieważ moje auto zarejestrowane jest w starostwie i tam powinienem się udać w celu załatwienia sprawy. No cóż... errare humanum est.
We wtorek o godz. 8 rano udałem się do gorzowskiego starostwa powiatowego do wydziału komunikacji. Kolejka ogromna. Niezrażony (choć już lekko zaniepokojony) szukam urządzenia z biletami. Brak. Wchodzę do środka. Bardzo miła pani wręcza mi malutką, wyciętą karteczkę z wydrukowanym numerkiem 33 i prosi o zaczekanie. Wychodzę, siadam na twardej ławce, w ciasnym, ciemnym korytarzu. Po jakimś czasie wychodzi miła pani i wywołuje nr... 5! Pytam się siedzących obok mnie petentów, jak to szybko idzie, bo mam jeszcze tylko 2h czasu? Eee panie, dzisiaj już nic pan nie załatwisz. Przyjdź pan jutro rano, jak inni o 7. Odczekałem jeszcze godzinę i rzeczywiście... zrezygnowałem.
We środę będąc już bogatszy w nowe doświadczenia i cwańszym (jak mi się tylko wydawało) zawitałem do starostwa sporo przed godziną 7 i... byłem już 9 w kolejce. Na razie tylko społecznej, ponieważ wydział komunikacji rozpoczyna obsługę petentów od godz. 8. Przypomniało mi się, jak w drugiej połowie lat 90' stałem z babcią w podobnej kolejce po telewizor - 8 kanałowy Rubin (tvp1, tvp2 i śnieżący Dziadek Mróz na jakiejś enerdowskiej stacji). Nauczony dniem poprzednim, będąc przygotowanym na wszelkie perturbacje, kupiłem sobie rano świeżą prasę i grzecznie usiadłem w ciemnym korytarzu starostwa z innymi petentami. Oczy mi się w tym półmroku strasznie męczyły, więc w zwykłym ludzkim odruchu znalazłem włącznik na ścianie i zrobiło się jasno. Po prostu normalnie. Nagle z dyżurki wyszedł stróż, zgasił światło i oznajmił, że oszczędzamy prąd. Rozbroił mnie swoją szczerością dokumentnie, więc poczyniłem konstatację, że oczywiście żartuje. Otóż nie! Przed godziną 7 starostwo jest nieczynne dla petentów i to jest tylko jego dobra wola, że nas wpuścił do środka, żebyśmy nie marzli. No i dopiero teraz, jak to się kolokwialnie ujmuje kopara mi opadła... Nie odezwałem się już ani słowem, jak zresztą pozostali petenci, natomiast wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Jak widać jeszcze duch w narodzie nie zginął! Przed godz. 8 pobrałem numerek (kolejka społeczna zamieniła się tym samym w kolejkę urzędową), odczekałem swoje zagłębiony w lekturę komentarzy powyborczych, załatwiłem sprawę, pożyczyłem bardzo miłemu panu urzędnikowi (młody, kompetentny, kulturalny chłopak przy okienku nr 5 - pozdrawiam serdecznie!) dużej wytrwałości i mocnych nerwów w tej niełatwej pracy, bo przecież cała złość petentów skupia się właśnie wyłącznie na nich. Pożegnałem się i wyszedłem, rzucając na korytarzu do oczekujących petentów "powodzenia", czym raczej nie poprawiłem im humoru, ale doprowadziłem do jeszcze większego, co tu owijać w bawełnę wkurwienia.
Po co to wszystko opisałem? cele przyświecały mi 2. Po pierwsze niech wreszcie kierownictwo starostwa, bo tylko ono jest odpowiedzialne za ten delikatnie mówiąc niedopuszczalny stan rzeczy, wyjdzie realnie naprzeciw potrzebom petentów. Po wtóre niech dba o swoich urzędników, bo pracując w tych nerwach już niedługo powiększą rzeszę rencistów, a na to naszego rozwijającego się kraju, którego kierownictwo starostwa jest przecież przedstawicielem na szczeblu powiatowym po prostu nie stać.
Z wyrazami szacunku dla petentów i urzędników."
Uznaliśmy, że należy zwrócić się do adresata uwag z prośbą o komentarz. W imieniu Starostwa Powiatowego w Gorzowie odpowiedzi udzielił nam rzecznik prasowy
Wiesław Ciepiela. Powiedział:
- Swoją odpowiedź chcę zacząć od przeprosin za niedogodności, które spotkały pana Kowalczyka. Mamy świadomość, że w wydziale komunikacji przebieg prac i obsługa klienta jest niezadowalająca, dlatego już w tej chwili podjęliśmy szereg działań usprawniających i jeszcze w maju zainstalujemy terminale do kart płatniczych, żeby klient nie musiał wychodzić z kolejki, ale wykonał opłaty za jednym razem. Po drugie, w czerwcu, w porozumieniu z władzami Kostrzyna nad Odrą, otwieramy tam filię wydziału komunikacji. Odciąży to urząd w Gorzowie, a w Kostrzynie klienci otrzymają pełną obsługę, również z kartami bankomatowymi. Kolejną ważną sprawą, na którą zwrócił uwagę pan Kowalczyk, jest przygotowanie systemu kolejkowego takiego, jaki obowiązuje w Urzędzie Miasta. On również zacznie działać u nas od czerwca. Kolejka będzie regulowana za pomocą systemu. Niezadowolony klient ma również rację w sprawie światła. Ono było - ze względów oszczędnościowych - wyłączane. Jeśli jednak jest dla petentów ważne, urząd nie będzie go wyłączał od momentu pojawienia się klientów w starostwie. To wszystko powinno pomóc w sprawniejszej obsłudze petentów - wyjaśnił rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego.
Żeby jednak pokazać złożoność sytuacji i znaleźć przyczyny nie najlepszej obsługi klienta w wydziale komunikacji Starostwa Powiatowego w Gorzowie, Wiesław Ciepiela dodał:
- Starostwo Powiatowe w Gorzowie zatrudnia w wydziale komunikacji 11 osób, z czego sześć zajmuje się bezpośrednio rejestracjami. W Urzędzie Miasta w Gorzowie pracuje 35 osób. Aby uświadomić skalę różnic, dodam, że 85 proc. spraw, jakie załatwia Gorzów, musi wykonać urząd starostwa, a to oznacza, że jeśli tam na 35 osób przypada 100 spraw, to u nas na 11 osób - 85 spraw. I jeszcze jedno jest bardzo ważne. Klienci muszą mieć świadomość, że każdego roku około tysiąc osób przeprowadza się z miasta do powiatu. Wszyscy muszą więc wymienić dowody rejestracyjne. To sprawia, że pracy w Urzędzie Miasta ubywa, a u nas przybywa, a ponieważ - w związku z pożyczką na spłatę należności po byłym SP ZOZ w Kostrzynie nad Odrą - jesteśmy objęci bardzo rygorystycznym Programem Ostrożnościowym, nie możemy pozwolić sobie na zwiększenie etatów.
oprac. redakcja
Milion dla filharmonii
W środę 6 grudnia 2023 r. marszałek Marcin Jabłoński spotkał się z dyrektor Filharmonii Gorzowskiej Joanną Pisarewicz.
W projekt budżetu Samorządu ...
<czytaj dalej>Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>Nie zawłaszczać mitu założycielskiego Lubuskiego
- Nie wierzę w tę inicjatywę – mówi o spotkaniu dotyczącym Nowej Umowy Paradyskiej marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński.
W poniedziałek, ...
<czytaj dalej>